O mnie

Tak… Jeśli czytasz dalej, to oznacza, że jest spora szansa na to, iż to Ty właśnie jesteś osobą poszukującą. Przybliżę Ci w kilku zdaniach, jak zaczęła się moja przemiana i praca własna, abyśmy mogli poznać się lepiej.

Od przeszło 20 lat, jak wspomniałem na wstępie zawodowo i nie tylko, moje życie naznaczone było nieustanną walką, rywalizacją, napięciem… Myślałem, że tak trzeba… Uczą nas przecież tego od dziecka. W domu, szkole, studiach i pracy… Przetrwają najsilniejsi, najlepsi zdobędą super pracę, wynagrodzenie, duży dom wreszcie piękną kobietę…

Przełomem był porządny „kop w dupę” od Życia. Musiał być porządny bo wcześniej byłem ślepy i głuchy na subtelniejsze sygnały, które regularnie do mnie docierały… Po każdym upadku zwierałem szeregi i walczyłem jeszcze mocniej uważając, że w ten sposób wszystko naprawię.

Cóż to za kop? To przejażdżka R-ką do szpitala i kilkudniowy pobyt na OIOM-ie z objawami zapalenia mięśnia sercowego. Byłem załamany, a właściwie czułem się złamany, sponiewierany i pokonany… Ten stan trwał blisko rok… Mimo, że byłem po nokaucie, na przysłowiowej glebie, a mimo to ciągle się nie poddawałem i próbowałem wejść w stare nawyki walki. Wcześniej było mnie mało w swoim życiu i życiu moich najbliższych, ale w tym czasie mimo, iż byłem obecny fizycznie, nie było mnie wcale…

Punktem zwrotnym było prawdziwe poddanie się… Całkowicie pokonany, na kolanach poprosiłem Siłę Wyższą o pomoc i przewodnictwo…

Jak wcześniej wydawało mi się, że moje życie się w związku z chorobą skończyło, to tak naprawdę dopiero się zaczęło. Jak nowo narodzony zacząłem uczyć się życia na nowo…

Czy przestawianie było krótkie i proste? Nie, nie było ani łatwe, ani proste i prawdę mówiąc ciągle trwa i będzie pewnie trwało do końca moich dni. Za co jestem wdzięczny każdego dnia jaki dane mi jest przeżyć.

Po tym moje życie zmieniło się o 180 stopni. Nie chciałem i nie mogłem dłużej żyć i pracować w sposób, który niszczy moje zdrowie i zabiera spokój oraz radość z życia. Z konfrontacji, niezdrowej rywalizacji i walki, przestawiłem się na współpracę i pomoc ludziom w trudnych chwilach na ich drodze życiowej.

Teraz smakuję Życie, cieszę się nim, co i rusz odkrywam coś nowego dla siebie. Jestem wolny, a w tej wolności poznaję wielobarwność istnienia i we wzlotach i w upadkach. Wreszcie mam czas dla siebie, najbliższych i na doświadczanie, choćby podróży motocyklem, spotykanie wspaniałych ludzi, miejsc…

Dziś pomagam ludziom poszukującym będąc uzdrowicielem oraz coachem i mediatorem duchowym.

Nieważne co robisz w życiu, ważne jak to robisz…

Misja

Moją misją czy może służbą, a może powołaniem (sam do końca nie wiem), jest pomoc ludziom, którzy znaleźli się (ze swojej perspektywy), w bardzo trudnej lub beznadziejnej sytuacji, jak również tym, którzy nie dotarli jeszcze na „dno piekieł” swojego umysłu, ale mają poczucie, że coś jest nie tak…

Niezależnie od punktu wyjścia wiele przypadków łączy wspólny mianownik – poczucie bezradności, osamotnienia i braku zrozumienia…

A przecież (jeżeli nie jest to konieczne), nie trzeba się doprowadzać do skrajnie dramatycznych sytuacji w życiu, wystarczy nauczyć się odbierać i rozumieć odpowiednio wcześniej sygnały ostrzegawcze, do czego szczerze zachęcam.

Jeżeli przyszedł czas na Ciebie, czas na nowe w Twoim życiu, jeżeli chcesz zmiany, zapraszam.

Napisz do mnie, zrób pierwszy krok, ten najważniejszy…

© 2024 Wszelkie pawa zastrzeżone Powrót do życia. Projekt i wykonanie: Hedea.pl
Do góry