Duchowe mediacje.
Przez lata pracując w kancelariach prawnych, czy później będąc mediatorem stałym przy sądzie okręgowym zauważyłem pewną prawidłowość. W większości przypadków ludzie będący w ciężkim konflikcie nie chcą się porozumieć.
Postawię tu teraz bardzo śmiałą tezę – w przeważającej mierze nie mogą się porozumieć.
Na ogół wdając się w konflikty w realnym świecie, będąc nabuzowani emocjami nie zastanawiamy się nad ich istotą, czym są, dlaczego w nie wchodzimy. Nie mówiąc już o zadaniu sobie pytania, czemu mają służyć? Zresztą nie ma się co dziwić… w trakcie interakcji, zalani emocjami raczej nie myślimy za dużo (racjonalnie), mając odciętą korę przedczołową.
Będąc mediatorem strasznie nad tym ubolewałem, nie mogąc załapać istoty problemu. Zastanawiałem się, czemu my Polacy utknęliśmy w syndromie Kargula i Pawlaka? Czemu jesteśmy tacy zawzięci? Jak w innych krajach ADR tak dobrze się rozwija. Aż w końcu EUREKA! Ani my nie jesteśmy nadto zawzięci, ani przedstawiciele innych nacji nie są przesadnie skłonni do dogadywania się. Różnica tkwi w systemie, ale ta opowieść nie dotyczy togo, czym teraz się zajmuję, więc ją sobie odpuszczę.
Więc dlaczego nie możemy się porozumieć?
Jako Istoty Ludzkie wchodzimy ze sobą w bardzo różne relacje na wielu poziomach. Począwszy od tych najbardziej subtelnych, a skończywszy na samym dole, na poziomie umysłu.
Idąc dalej tym tropem, to relacje na poziomach subtelnych uniemożliwiają dogadanie się. A my chcemy rozwiązywać problem z poziomu najniższego, czyli umysłu, który jest reaktywny względem tych wyższych. Ot i cała zagwozdka…
Czy jest zatem możliwe porozumienie się? Tak, jak najbardziej, tyle że trzeba porozumieć się i rozwiązać przyczyny na poziomach subtelnych. Wtedy te na poziomie umysłu i realnego świata znikną samoczynnie.
Chcesz dowiedzieć się więcej? Potrzebujesz pomocy w rozwiązaniu problemu?
Zapraszam do kontaktu.
Grafika: Gerd Almann z Pixabay