Dlaczego nie korzystamy z pomocy?
No właśnie… Dlaczego? Z oczywistych przyczyn we wpisie w mniejszym stopniu będę się skupiał na argumentach, za którymi się chowamy, tylko spróbuję pokazać najczęstsze przyczyny.
Nasuwa mi się tu cytat ze Shreka: „ Ogry są jak cebula (…) mają warstwy” My też mamy warstwy 😊
Zacznijmy od tej wierzchniej, najbardziej pożółkłej… Tu mamy wszystkie argumenty typu: „Nie mam pieniędzy…”, „Nie potrzebuję niczyjej pomocy…”, „Mamy bardzo słabych specjalistów w kraju…” To, tak naprawdę, jest zasłona dymna… W kolejnych warstwach jest ukryta prawda. Pamiętam, jak jedna ze znajomych terapeutek stwierdziła, że za tą zasłoną dymną stoi zdanie: „Ja nic od ciebie nie chcę…” Oznacza to, że gdybyśmy byli ze sobą szczerzy do kości, jak to mówi moja przyjaciółka, to oznaczałoby, że nie chcemy nic zmieniać… Pewnie są tacy, którzy są święcie przekonani, że nie da się nic zrobić, że przyszliśmy na ten Świat, żeby cierpieć… Tej postawy nie chcę poruszać we wpisie, wymaga bardzo indywidualnego podejścia…
Tylko czy naprawdę nic nie chcemy zmieniać? Gdzieś, bardzo głęboko na pewno tak… Nie pozostaje nam nic innego jak przyjrzeć się warstwom, które są pomiędzy żółtą wierzchnią, a „gdzieś bardzo głęboko”…
Niedaleko wierzchniej warstwy są mechanizmy radzenia sobie z poszczególnymi sytuacjami życiowymi. W wielu przypadkach przestarzałe i nieadekwatne do dzisiejszej sytuacji. To, że są przestarzałe nie oznacza głupie, bezsensowne, niepotrzebne… Na pewnym (najczęściej bardzo wczesnym), etapie życia były przydatne, niejednokrotnie ratowały nam tyłek przed nadmiernym w tamtym czasie cierpieniem… W związku z tym należny im jest szacunek, jak weteranom, za dobrze spełniony w przeszłości obowiązek…
Troszkę głębiej mamy wszystkie wydzielone, zamrożone części z nas, które stoją za mechanizmami, a które powstały w sytuacjach w przeszłości, z którymi nie byliśmy sobie w stanie wtedy poradzić… Te części czekają na to, żeby się nimi z ciepłem, miłością i akceptacją zająć. Co ciekawe nie czekają w sposób bierny… Ale to temat na odrębny wpis.
Gdzieś niedaleko są też przekonania, najczęściej nie nasze, które w wielu przypadkach nas unieruchamiają. Ba! Na bazie tychże przekonań (szczególnie fałszywych), powstają wydzielone quasi podosobowości…
To o czym ledwie wspomniałem powyżej, co prawda w dobrej wierze, ale więzi nas w przeszłości i przeszkadza żyć tu i teraz…
Mało tego, jeśli zbliżymy się do „gdzieś bardzo głęboko”, to to „nieuporządkowanie”, nie pozwala nam na prawidłową więź, tantrę z Duszą, Iskrą Bożą… A to bardzo smutne…
Co możemy zrobić, żeby wydostać się ze zbudowanego przez siebie więzienia?
Wystarczy akt woli! Na tym polega nasza wolna wola… Nikt za nas tego nie zrobi. My decydujemy, czy coś chcemy zrobić…
Tylko tyle i aż tyle…
Grafika: wojna-polska.pl